Co zakładasz najpierw? Kurtkę, czy buty?
Przyznam Ci się, że u mnie to różnie bywa. Kompletnie nie przywiązuję do tego wagi i nie mam takiej reguły w odniesieniu do siebie. Ale dzieciom to zawsze zakładam najpierw buty, żeby w kurtkach się nie przegrzewały. Z butami to jest tak, że kiedy leżą na podłodze mają dziwną jak na siebie zdolność rozmnażania się. Serio. Wracam do domu, zdejmuję i leży jedna para. Wieczorem, kiedy wszyscy są już w domu nagle na podłodze leży siedem par (a domowników jest czterech). Zresztą w ogóle temat butów dzieci jest bardzo szeroki i lekko powiedziawszy piaszczysty (chociaż czasem błotnisty, a bywa i jeszcze gorzej).
Zorganizowanie sobie przechowywania butów i ich zakładania, zdejmowania i pielęgnacji może nie jest tematem jakoś szalenie frapującym, ale jakże życiowym, czasem wkurzającym (a czasem wręcz gównianym). Jak zakładasz buty, to zakładam, że zakładasz czyste. Jak są w szafce, to zakładam, że są tam czyste. A jak zdejmujesz?
Znaczne ułatwienie mają ci, który mieszkają na co najmniej drugim piętrze bez windy. Spora część błota, piachu i innych niespodzianek zostaje po drodze na górę. Serio jest to zauważalne. A co zrobić z tym co naniesiemy do domu/mieszkania? Posprzątać, to oczywiste. Ale jak jesteś sama z dwójką, trójką czwórką maluchów, którzy jeszcze niespecjalnie ogarniają sprzątanie po sobie piachu, albo po prostu mają bunt dwu, trzy, cztero, pięcio…. osiemnastolatka to szybkie sprzątnięcie błota to raczej mission immpossible.
No dobra, do brzegu, bo się rozpisałam ze swoją rozkminą, a nawet nie przedstawiłam konkretnie o czym będzie dzisiejszy artykuł. A zatem dzisiaj o organizacji przestrzeni do obuwiania się. Dominują dwa sposoby zakładania butów: 1. na siedząco, 2. na stojąco. I najczęściej jest tak, że w jednym domostwie występują oba sposoby.
Weźmy najpierw na tapet sposób na siedząco. Co do tego jest potrzebne, jaka przestrzeń będzie idealna, jak sobie tę przestrzeń zorganizować? Po pierwsze, biorąc pod uwagę wielkość pomieszczenia, preferencje i posturę domowników trzeba zorganizować sobie siedzisko. Jak duże? To trudne pytanie do udzielenia ogólnej odpowiedzi. Wygodne będzie takie o głębokości około 40 – 45 cm, głębsze nie ma sensu, a funkcjonalne minimum to około 30 cm. Jeśli nie masz u siebie tyle miejsca, ale za to masz małe dzieci i zależy Ci na zorganizowaniu dla nich strefy zakładania butów, to nawet mini ławeczka o głębokości 20 cm spełni swoją funkcję. To głębokość mamy. A jak z szerokością? Tu już sprawa się komplikuje, ponieważ przy doborze szerokości siedziska trzeba wziąć szerokie spektrum czynników: ile masz miejsca, ile miejsca potrzebujesz, jak w proporcjach będzie wyglądał efekt finalny, ile masz funduszy i pewnie w każdym konkretnym przypadku jeszcze kilka czynników by doszło. Na jedną chudą dorosłą osobę, niezbędne minimum to około 45 cm, ale nie łudź się, że da się to wcisnąć pomiędzy dwa wysokie meble, albo między szafę a ścianę. To znaczy da się wcisnąć, ale zapewniam, że nikt tam się nie będzie wciskać (no chyba że dzieci – one lubią takie „kryjówki”).
A co z ludźmi, którzy ubierają buty na stojąco? Jeśli tylko wsuwasz balerinki, szpilki, pantofelki, to w zasadzie nie jest to żaden temat. Jednak gdy trzeba coś zapiąć, zawiązać sznurówki…Kluczowe jest zapewnienie podparcia obu stopom. Jedna stopa stoi sobie na podłodze i jest git. A druga? Często wisi w powietrzu i jest to świetne ćwiczenie na równowagę. Idealnie byłoby, gdyby jednak mieć taki blacik – stoliczek z blatem umieszczonym pod kątem. Na jakiej wysokości? To już zależy od indywidualnych możliwości wyginania śmiało ciała, od rodzaju butów jakie zakładamy, od tego jak jesteśmy ubrane. Bo umówmy się, mając obcisłą ołówkową spódnicę zbyt wysoko nogi nie podniesiemy… Za bezpieczny i w miarę uniwersalny wymiar uznaję około50 cm wysokości, przy czym pamiętamy o tym, że z ołówkową spódnicą, to raczej wsuwane pantofelki zostają. Kąt pochylenia takiego blaciku idealny byłby 30 stopni – to byłoby najwygodniejsze rozwiązanie, ale nie byłoby wielofunkcyjne, bo nie postawisz nic na tym, ani nie usiądziesz. Głębokość takiego pomocniczka nie musi być duża, tak naprawdę, nawet nie musi być wielkości stopy, wystarczy, że da się na tym oprzeć nieco więcej niż śródstopie.
Zaczęłam wpis od dużej ilości błota, piachu i psich placków, a jeszcze nic konkretnego na te temat nie napisałam. No, to teraz to zrobię. Najpierw wyłuszczę, jaki tu w ogóle widzę problem. Może nie problem, a wyzwanie. Co i jak zrobić i zaplanować, żeby brud z butów nie był tak absorbujący i wkurzający. Co trzeba przewidzieć w tej strefie, żeby łatwo się z tematem uporać. Aby to sobie uświadomić proponuję małą retrospekcję wydarzeń z listopada. Pada, błoto, mokra trawa i psia kupa. Mjodzio 🙁 Wchodzisz, siadasz i zdejmujesz buty. Nabrudziłaś i co teraz? Zbierasz ręcznikiem papierowym większe błoto i trawę i wyrzucasz do kosza. Wyciągasz odkurzacz i wciągasz resztki piachu, które szybko wyschły w ciepłym mieszkaniu. I teraz najgorsze – trzeba usunąć śmierdziucha. No tu niestety innej rady jak szczotka (lub inne narzędzie) i dłubanina nad kiblem to nie mam dla Ciebie. Podpowiem Ci, że ja mam taką specjalną „kupną” szczotkę do takich atrakcji. Po skończonej akcji odkładasz buty i myjesz podłogę w wiatrołapie i łazience i zapewne toaleta też będzie cała nakrapiana, więc do umycia. Następnie dezynfekujesz siebie i wreszcie możesz oznajmić domownikom, ze wróciłaś.
To już pewnie domyślasz się co trzeba zorganizować.
W pierwszej kolejności miejsce do odkładania zabłoconych butów – najlepiej wyściełane czymś, co możesz wyprać w pralce i umieszczone w pobliżu miejsca zakładania/zdejmowania. Po drugie coś, czym szybko ogarniesz błoto i piach, żeby nie rozprzestrzeniły się na resztę domu (np. zmiotka z szufelką, zmiotka odkurzacza centralnego). Po trzecie miejsce na odpady (może być kosz, pojemnik regularnie opróżniany, lub jak nie masz miejsca nawet na najmniejsze coś, to niestety pozostaje kosz w kuchni). Po czwarte szmatka (obojętnie w jakiej formie:stary ręcznik, mokre chusteczki, ręcznik papierowy plus spryskiwacz), którą ogarniesz mokre brudne plamy.
Tyle rzeczy! Oszalałaś? A gdzie ja to wszystko zmieszczę?!
Zobacz: